Arisland - Seter Irlandzki Mahoniowy, Jadwiga Konkiel


Nowości   |   Historia   |   Nasze Psy   |   Szczenięta   |   Mioty   |   Wystawy   |   Championy

Galeria   |   Literatura   |   Potomstwo Naszych Reproduktorów   |   Setery w Polsce   |   Setery w USA

Sędziowanie   |   Polski Owczarek Nizinny   |   Zespół Unikat   |

Linki   |   Kontakt   |   Księga Gosci












Czy hodowla musi być bezwzględna?

    Pisząc ten artykuł pewnie sprowokuję Państwa do dyskusji, ale myślę, że problem wart jest głębokiego przemyślenia.

Jako hodowca z ponad 30 letnim stażem i sędzia kynologiczny zadaję sobie od dawna pytanie w którym momencie hodowla przestaje być przyjemnością i atrakcyjnym hobby a zaczyna być utrapieniem lub biznesem? Nie chciałabym mówić o handlarzach psów, którzy są stałymi bywalcami różnych zoologicznych giełd, posiadają psy najczęściej bez rodowodów lub takie które nie spełniają kryteriów hodowlanych ale za to spotkać ich można przed wejściem na prawie każdą wystawę a dziesiątki ofert ukazują się regularnie na allegro. Nie! Tacy pseudohodowcy wogóle nie powinni być przez miłośników psów tolerowani bo po pierwsze nie ma nad nimi żadnej kontroli a po drugie robią niewyobrażalną krzywdę prawdziwym hodowcom pasjonatom produkując tysiące byle jakich, szczeniąt różnych „chodliwych” ras i sprzedając je komu popadnie za jedną czwarta ceny bo nabywców i tak znajdą.

W przypadku gdy dba się o jakość posiadanych zwierząt, z natury rzeczy koszty muszą być wyższe. Każdy kto hoduje psy, zdaje sobie sprawę z tego ile kosztuje wyprawa, czasem tysiące kilometrów do wybranego reproduktora, opieka weterynaryjna nad suką podczas ciąży i porodu a potem najwyższej jakości karma i szczepionki. przeznaczone dla szczeniąt. Handlarz psów wyznaje zasadę szybko, tanio i dużo. Nie mówmy jednak o handlarzach.

Moje spostrzeżenia dotyczą tych ludzi, dla których hodowla psów jest sposobem na życie i pasją a jednak gdzieś po drodze gubi się rozsądek.

Powstają w Polsce hodowle zapewniające swoim zwierzętom fantastyczne warunki i prowadzone na takim poziomie, że Zachód może nam tylko pozazdrościć ale po pierwsze są to nieliczne przypadki, a po drugie coraz częściej zaczynają one przypominać sprawnie działające, doskonale wyposażone kombinaty! Istnieje też mnóstwo hodowli ,które istnieją w większych i mniejszych miastach w dwu-trzy pokojowych mieszkaniach.i na pozór są to te gorąco pożądane tzw”domowe” hodowle, naprawdę nie mające z takimi nic wspólnego.

    Gdzie tkwi problem?

    Kynolodzy, w pogoni za wyhodowaniem wymarzonego ideału, wpadają w pułapkę zostawiania z miotu najlepszego szczenięcia(bo taki słodki, bo świetnie się zapowiada, bo ma rewelacyjny rodowód).

W dążeniu do wzorca zapominają, że pies żyje określoną ilość lat, wymaga odpowiedniego żywienia, pielęgnacji, zabiegów weterynaryjnych, spacerów czy zwykłej porcji pieszczot.

Początkowo nie widzi się problemu, bo w mieszkaniu 2-3 psy nie są jeszcze zawadą. Jednak mijają kolejne lata i nie wiedzieć skąd jesteśmy szczęśliwymi właścicielami 8-10 psów ,lub więcej.

Coraz rzadziej znajdujemy czas dla siebie, coraz mniej uwagi możemy poświęcić każdemu z nich, a ponieważ jest ich na tyle dużo, że zaczynają nam utrudniać życie staramy się radzić sobie zamykaniem psów do transporterów i na spacery wyprowadzać je partiami.

Coraz mniej lubią nas sąsiedzi, a mieszkanie zaczyna wymagać kapitalnego remontu itd... A przecież kochamy nasze psy, dbamy o nie, staramy się traktować całe stado sprawiedliwie i szybciej wydamy pieniądze na ich potrzeby niż przyznamy sami przed sobą, że od dawna nie kupiliśmy sobie żadnych porządnych ciuchów, pralka i telewizor mają prawie 20 lat a na wakacjach nie byliśmy chyba nigdy? Problemy zaczynają się mnożyć.

A to jeden pies pogryzie drugiego, a to jakiegoś bardziej delikatnego szczeniaka trzeba będzie odizolować od innych a nie bardzo jest gdzie, jakaś suka za chwilę zostanie mamą i musimy wydzielić dla niej jakieś miejsce w domu, to znów chcielibysmy pojechać na wystawę a nie mamy z kim zostawić tej całej gromady, i wreszcie na koniec dopada nas plaga insektów przywleczonych z jakiegoś parku lub zaczyna się coroczny problem kleszczy!

Błędne koło się zamyka, a my nie widzimy, że jesteśmy coraz bardziej zagonieni ,zaniedbani, zniechęceni ,nie mamy czasu zająć się domem i dziećmi a zupełna katastrofa następuje wtedy kiedy dopada nas choroba lub brak gotówki.

Wreszcie przychodzi(lub nie) taka chwila kiedy stajemy przed dylematem .Jak sobie poradzić z tym wszystkim i ,nie dać się zwariować nie rezygnując jednocześnie ze swojej pasji?

    1. Nie zostawiaj!

    Każdą decyzję dotyczącą pozostawienia w hodowli kolejnego szczenięcia należy bardzo dokładnie przemyśleć.To nie może być impuls (bo taki kochany) lub litość (bo skończył 4 miesiące i nikt go nie chce)Zostawiać należy szczenięta naprawdę wybitne, z rewelacyjnym rodowodem i tylko wtedy jeżeli naprawdę mamy dla niego miejsce i czas. Czasem hodowcy nie do końca świadomie są egoistami bo nie mogą znieść myśli, że sprzedali by komuś psa, który będzie lepszy od tych pozostawionych w hodowli!

    2. Nie rozmnażaj!

    Jeżeli mieszkamy w małym mieszkaniu, pracujemy zawodowo, obarczeni jesteśmy mnóstwem obowiązków a nie mamy żadnej gwarancji, że sprzedamy szczeniaki w miarę szybko (8-9 tyg)to nie decydujmy się na rozmnażanie! Suka nie musi być matką, aby żyć szczęśliwie! Nie liczmy na wielki zarobek. Zarabiają handlarze, kryjąc suki dwa razy w roku, karmiąc je byle jaka karmą i sprzedając szczenięta w wieku poniżej 6 tygodni, często bez szczepień. Hodowca jest szczęśliwy, jeżeli nie dokłada do tego interesu a z każdego miotu coś tam w kieszeni zostanie.

    3. Oddaj szczeniaka na współwłasność.

    Jeżeli zdajemy sobie sprawę z tego, że w domu naprawdę nie ma już miejsca na więcej zwierząt a jednak z różnych względów podejmiemy decyzję, że powinniśmy pozostawić dla siebie jakiegoś szczeniaka, możemy poszukać dla niego osoby, która weźmie go na zasadzie współwłasności.

Umowa współwłasności, ma tę zaletę, że hodowca dysponujący z natury rzeczy większą wiedzą i doświadczeniem od przeciętnego właściciela psa – ma wpływ na swoją linię hodowlaną i dysponuje „większą pula genetyczną” nie będąc fizycznie obciążony posiadaniem dużego stada. Warunki współwłasności mogą być różne w zależności od indywidualnej umowy pomiędzy hodowcą a przyszłym właścicielem psa.

    - szczeniaka możemy zarejestrować na własne nazwisko i ponosić wszystkie koszty związane z jego utrzymaniem(jedzenie, szczepienia, opieka weterynaryjna, wystawy, konkursy)w zamian za to wszystkie uzyskane profity z krycia lub sprzedaży szczeniąt należą do nas.

    - szczeniaka rejestrujemy na własne nazwisko ale nie interesują nas żadne koszty związane z jego utrzymaniem, wystawami i odchowaniem szczeniąt. W zamian za to z każdego miotu wybieramy sobie szczeniaka lub w przypadku psa reproduktora otrzymujemy część ekwiwalentu za krycie.

    - szczeniaka(suczkę) rejestrujemy na własne nazwisko a w zamian za to będziemy mieli wpływ na wybór reproduktora a urodzone szczenięta będą nosiły nasz przydomek hodowlany

    - oddajemy na współwłasność dorosłą sukę hodowlaną lub psa reproduktora i umawiamy się co do warunków współwłasności z właścicielem

    - wariantów tego typu umów jest mnóstwo i w każdym przypadku mogą być zawierane na innych zasadach

    4. Wypożyczenia psów

    Hodowcy dla ułatwienia sobie życia, często mieszkając w odległych od siebie miastach a nawet krajach, współpracują ze sobą poprzez czasowe udostępnianie posiadanych reproduktorów lub suk hodowlanych.

Dużo łatwiej i taniej jest zorganizować przelot dla psa ,niż sprowadzić jego zamrożone nasienie. Podobnie w przypadku suki hodowlanej, którą wysyłamy do reproduktora, albo zwierząt, które mogą zdobywać kolejne championaty.

Tym, którzy nie wyobrażają sobie rozstania z ukochanym psem wyda się to okrutne i nie do pomyślenia, ale w hodowli praktyki takie są powszechne.

Z drugiej strony mnóstwo psów wystawowych ma tak spolegliwy i przyjacielski charakter, że bez najmniejszych trudności natychmiast adaptują się w nowym miejscu.

Chociaż niektórzy nie pochwalają takich decyzji, wg mnie tego typu współpraca pomiędzy hodowcami ma więcej zalet niż wad.

    5. Problem psów starych

    Problemem w większych hodowlach jest to, że psy starzeją się dużo szybciej niż byśmy sobie tego życzyli .i choć to się wyda brutalnie szczere, zajmują one miejsce młodym osobnikom. Posiadając stado psów liczące od kilku do kilkunastu sztuk, mimo najszczerszych chęci nie jesteśmy im w stanie zapewnić takiej uwagi i troski na jaką zasługują.

Uważam, że w takim przypadku najlepszym i najbardziej humanitarnym wyjściem jest poszukać wśród naszych znajomych osoby, która chce takiego psa wziąć do siebie.

Dokładnie ten sam problem wystąpi jeśli z jakichś względów dorosły pies nie spełnia kryteriów hodowlanych (jest bezpłodny, daje szczeniaki z wadami itd).

Dla osób posiadających pojedyńcze, ukochane psy wydawać się to może nieetyczne i nieludzkie ale często psy zabrane z większej grupy, nawet jeśli miały tam doskonałe warunki egzystencji, bardzo szybko przywiązują się do swoich nowych opiekunów. Z kolei osoby, które pracują , mają małe dzieci i elegancko urządzone mieszkanie wola zabrać dorosłego, przewidywalnego w swoich reakcjach psa, który na dodatek jest dobrze wychowany i zsocjalizowany, .niż małego sikającego po kątach i niszczącego co popadnie szczeniaka.

    I tu dochodzimy do sedna problemu.

    Czy hodowla psów(ale można to pytanie rozszerzyć o inne zwierzęta)musi być w jakimś stopniu bezwzględna?Zapytać można samego siebie, po co trzymać tyle psów, żeby sobie z nimi nie radzić lub traktować je instrumentalnie?

Czy wielkie hodowlane sukcesy muszą być okupione takim poświęceniem? Czy w pogoni za wyhodowaniem super wystawowego championa trafne i uczciwe są wszystkie nasze decyzje? Tylko nieliczni hodowcy są na tyle wytrzymali i odporni psychicznie aby nie mieć chwil pełnych zwątpienia i wyrzutów sumienia. Z drugiej strony bez hodowców pasjonatów nie byłoby postępu w hodowli? A przecież nie żyjemy w czasach w których bogaty magnat utrzymywał wielkie ,liczące po kilkaset osobników psiarnie i eksperymentował z doborem par rodzicielskich?

Hodowla jest cudownym hobby, dzięki któremu zyskujemy mnóstwo przyjaciół , ale nigdy nie powinno tracić się tego co w tej zabawie najważniejsze-uczuć!

W przeciwnym wypadku stanie się przede wszystkim mniej lub bardziej dochodowym biznesem. W którymś momencie może zatrzeć się różnica między hodowca a pospolitym handlarzem.

Bywa wreszcie i tak, że ktoś poświęci przysłowiowy ostatni grosz na sprowadzenie super wystawowego championa, i będzie nas przekonywał, że robi to wyłącznie dla dobra rasy ale gdy zastanowimy się głębiej dostrzeżemy w tym szaleństwie zupełnie co innego:samotność, kompleksy ,frustrację, snobizm? Gdzie jest ta „cienka czerwona linia” normalności i przesady?

A może Państwo to wiedzą?

Jadwiga Konkiel